Yu Hua: “Żyć!” – opis, omówienie, recenzja, rekomendacja
6 sierpień, 2025 10:30 Zostaw komentarzZdjęcie przedstawia jeden ze skarbów naszej polskiej natury – utrwalony przeze mnie
Kojarzycie na pewno urok łagodnego światła późnego lata. Podobną tkliwość, delikatność mają literackie i filmowe opowieści ludzi doświadczonych, mądrych i dobrych, czasem dojrzałych, niekiedy starych. Kiedy już przeszli przez wiele krańcowych dramatycznych zdarzeń, opłakali straty najbliższych, wydają się mieć większą świadomość wagi przeżyć, a zachowana radość i wdzięczność wynika wprost z głębokiego zrozumienia swego losu, zawiłości człowieczeństwa, jego ciężarów i szlachetności. Długo szukałem godnego reprezentanta literatury chińskiej do tego zbioru klasyki literatury i filmu… i oto znalazłem.
Naturalnie, materiał nie jest przeznaczony wprost i przede wszystkim dla młodzieży przystępującej do matury, czy to polskiej, czy międzynarodowej, więc pogłębionej, drobiazgowej analizy się nie spodziewajcie. To raczej opis i zachęta, by do tej książki sięgnąć. Jak na nią trafiłem? Też ciekawa rzecz i znamienna, ale o tym później.
Do niedawna literatura chińska wydawała mi się obca. Dlaczego? Taką roboczą hipotezą numer jeden była odmienność tamtejszej kultury i różniące się gusta, wrażliwość, tradycja przekazu w stosunku do zachodnioeuropejskich i anglosaskich. Inną przyczynę widziałem w chęci dostosowania się może egzotycznych autorów do współczesnych trendów literackich i wyobrażonych, domniemanych oczekiwań odbiorcy w Europie czy Ameryce Północnej. Dlatego ani „Zmiany” Mo Yana, ani „Prowadzący umarłych” Yiwu Liao, ani nawet „Klub Radości i Szczęścia” Amy Tan, amerykańskiej pisarki o chińskich korzeniach nie zdobyły mojego serca. Ta ostatnia pozycja wydaje mi się zresztą najbardziej wartościowa. „Prowadzący umarłych”, „Klub Radości i Szczęścia” pojawiły się w warszawskich liceach na liście lektur matury IB, co jest dowodem, że inni poloniści też są ciekawi, czym oczaruje nas Azja, gdy ją lepiej poznamy.
Jak zapewne słyszeliście, najlepsze historie pisze życie. Dzieło Yu Hua jest niezwykłe przede wszystkim dzięki swojej formalnej prostocie. Cała wartość zaklęta jest w faktach, losach chińskiego wieśniaka, zmagającego się z ubóstwem, skutkami historycznych wypadków, których XX wiek nie żałował mieszkańcom wielkiego azjatyckiego kraju. Drugie źródło uroku tej książki bije z postaci bohaterów, tworzących jedną rodzinę, z trudem znoszącą to, co ma dla niej świat, między innymi głód, choroby, następstwa wojny domowej, brutalność rewolucji kulturalnej. Mimo wewnętrznych napięć, różnorodności charakterów, mizernych zasobów materialnych trzymali się blisko i trwali pomimo uderzeń, które na nich spadały.
Fuguia Xu, zanim podzielił się opowieścią z wędrownym zbieraczem ludowych przekazów, przeszedł tak wiele w swoim życiu, że aż trudno uwierzyć. Jego wyznania niosą pocieszenie wszystkim tym, którzy doświadczyli już ciosów losu. Jak określa to słuchacz i nadrzędny narrator: „Był człowiekiem, który potrafił zobaczyć siebie chodzącego za młodu, potrafił nawet zobaczyć swoje starzenie.” Fuguia to bohater, który nie psychologizuje na swój temat. Zachowania, postawy własne i innych komentuje trafnie ludowymi przysłowiami, które zwykle niosą więcej głębi i są bardziej uniwersalne. Umie pokazać uczucia i jakby bezwiednie odsłonić proces dojrzewania, przemiany od rozwydrzonego, głupiego szczeniaka, syna lokalnego bogacza przez zdesperowanego, ale już mądrzejszego ojca rodziny, po słabnącego i z czułością chroniącego, co tylko mu zostało, staruszka.
„Żyć!” to powieść urzekająca swoją prostotą i głębią jednocześnie, oszczędna w ekspresji, ale bogata w poetyckie refleksy w stylu japońskich haiku, krótkich, lakonicznych, ale przeuroczych.
„W tamte dni matka bez przerwy mi powtarzała:
– Człowiek żywy to człowiek szczęśliwy, a bieda to nie strach”
Czytanie tej książki ma w sobie coś niezwykle odświeżającego. Jest lekarstwem naturalnego pochodzenia na neurotyzm naszych czasów, wieku przesytu i lęków. Przypomina, z czego naprawdę składa się życie, jak trudne bywa do utrzymania i na czym opiera się egzystencję w niełatwych chwilach.
Członkowie rodziny Xu mieli tylko siebie i cenili to dobro, choć bywało, że w ich świecie dziecko oddawano komuś bogatszemu, by dać szanse na lepsze życie i jemu, i komuś z rodzeństwa. Wiedzieli, że nie zawiedzie ich tylko ciężka praca. Głównym zasobem było ciało, organizm. Choroba często, choć nie zawsze, okazywała się wyrokiem, lekarz to luksus, na który mało kto mógł sobie pozwolić. Kiedy tych dźwigających swój ciężki los spotykało szczęście, upajali się nim. Kiedy je tracili, mówili, że pęka im serce. Łez rzadko się wstydzono, płynęły często.
Narrator o spotykanych ludziach, wśród których był Fuguia: „Często płakali brudnymi łzami, lecz nie tylko z powodu codziennych trosk, ale z radości, a nawet w spokojnej chwili, gdy nic się nie działo, również potrafili zapłakać, potem podnosili grube, jak błotniste ścieżki między polami, palce i strącali nimi łzy podobnie jak źdźbła z ubrania.”
Czy to nie jest aby poezja?
Bycie użytecznym, przydatnym w walce rodziny o przetrwanie było i obowiązkiem, i zaszczytem. Troską największą pozostawało to, co się stanie po mojej śmierci z kimś, kogo kocham i czy po mnie zostanie ktoś, kto pochowa ciało, gdy ja odejdę.
Najważniejsze jednak jest w tej powieści coś między słowami. Spojrzenie z lekkiego dystansu pozwala zrozumieć, co działo się w życiu rodziny Xu i to dostarcza ogromnych przyjemności w odkrywaniu życiowych praw podanych nam z elegancką dyskrecją przez Yu Hua. Fuguia jest postacią bogatą, człowiekiem mądrym, którego przemieliły młyny Boga albo losu, a sklejony został z gliny pochodzącej z dwóch miejsc: z próżniactwa, utracjuszostwa, egoizmu swego ojca i mądrości, miłości, cierpliwości kobiet: matki oraz żony, Jiazhen z domu Chen, córki handlarza ryżem. Dzieci też na niego korzystnie wpłynęły i zięć, i wioska, i przyjaciele w wojsku. Nieszczęsny hazardzista, który za młodu doprowadził rodzinę do ruiny, z czasem nauczył się dostrzegać i szanować uczucia bliskich, a nawet kochać zwierzęta, które wcześniej liczyły się jedynie w kategoriach ekonomii przetrwania.
Postaci tej pięknej rzeczywistości dotykały życia w całej jego dosłowności. Czyż nie przekonująco i czarownie świadczą o tym choćby poniższe słowa?
„Matka często mówiła, że błoto z pola najbardziej pomaga w przetrwaniu człowieka, nie tylko pozwala wyrosnąć plonom, ale jeszcze leczy choroby. W ciągu tych wszystkich lat, gdy tylko się skaleczyłem, zawsze zaklejałem rankę grudką wilgotnego błota. Matka miała rację, nie wolno lekceważyć błota, potrafi wyleczyć każdą chorobę.”
Pewnie kojarzycie w tym miejscu, i nieprzypadkowo, „Chłopów” Reymonta ze stosunkiem bohaterów do ziemi, nie tylko rzeczowym, konkretnym, ale też duchowym, mistycznym.
Poniżej celowo zastąpię imiona postaci literką, żeby nie odbierać Wam przyjemności z lektury:
„ Gdy to usłyszałem, serce zapadło mi w piersiach, jeszcze nie minęło dwa tygodnie od śmierci X, a teraz, na moich oczach miała też odejść Y? Jak dalej żyć, gdy nagle znika pół rodziny? To jak rozbić połowę garnka, garnek przestaje być garnkiem, a rodzina – rodziną.”
W „Żyć!” do rangi wielkiego zdarzenia urasta spotkanie w ogromnym kraju dawnych znajomych. Nawet niespokrewnieni, a po prostu połączeni losem biedacy czerpią z takich chwil potężne dawki otuchy i siły. Stary służący noszący w czasach świetności rodziny głównego bohatera na plecach po utracie przez ród majątku odszedł. Był sierotą przygarniętą przez dziadka Fuguii. Czekała go poniewierka i żebranie. Gdyby nie katastrofa materialna Xu, Changgen na stare lata miałby schronienie, a tak nie mógł liczyć, że ktoś w późnym wieku jeszcze go zatrudni do pracy. Mimo to przytułał się do swych dawnych „państwa” po trzech miesiącach, by zobaczyć ich, a potem znów odszedł, choć za wszelką cenę chcieli go przy sobie zatrzymać. Cierpieli biedę, ale uznali, że podzielą się z nim skromnym posiłkiem. Cenili jego dobre serce. Nie chciał być obciążeniem.
Powieść Yu Hua jest znakomita, ma w sobie i pewną dawkę mocnych kolokwializmów, i obrazy brutalności wojny, rewolucji, przestępców, i jednocześnie przedstawienia pięknych dusz przechodzących przez trudy życia w niezbrukanym stanie, jakby chciały zrównoważyć głupotę i bezduszność innych członków rodu i agresję otoczenia czymś kojącym i kotwiczącym rodzinę.
A teraz skorzystam z okazji, by podzielić się cytatem intelektualisty, którego bardzo cenię za niezależność myślenia i odwagę, i błyskotliwość.
Jest całkiem możliwe – a nawet, jak można przypuszczać, wysoce prawdopodobne – że zawsze będziemy dowiadywać się więcej o ludzkim losie i naturze z powieści niż z psychologii naukowej.
(Noam Chomsky)
Poniżej garstka linków do innych artykułów na tej stronie, by Was tu trochę na dłużej zatrzymać.
“Forrest Gump “ – znany film zbudowany na motywie opowieści bohatera po długiej życiowej drodze
“Dym” – film może mniej znany, ale ujmujący prostotą opowieści o zwykłych ludziach i codzienności
“Bez przebaczenia” – głośny obraz przedstawiający losy człowieka podnoszącego się z upadku i zmagającego z przeciwnościami, podobnia jak Fuguia
“Wieża” – wspaniałe opowiadanie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, również o pocieszeniu i sile trwania ludzi ciężko doświadczonych
„Rydwany ognia” – ten film wciąż tu promuję, ponieważ cenię ogromnie, a jeden z bohaterów powieści “Żyć” zakochał się w bieganiu
„Dzieci niebios” – to także obraz przedstawiający bieganie jako jedną z najbardziej sprawiedliwych dyscyplin sportu, niewymagającą drogiego sprzętu, złożonego zaplecza… coś w sam raz dla biedaków, którym otwiera drogę do radości i szczęścia pod każdą szerokością geograficzną – przykład egzotycznego nieco dla nas kina irańskiego
„Doktor Żywago” – omówienie powieści, na podstawie której powstał przecudny film… z utworem Yu Hua łączy go motyw porwania bohatera przez oddział wojska podczas domowej wojny
Trzy wspaniałe powieści o wychowaniu młodzieży… linki zaprowadzą Was do obszernych omówień na stronie:
I na koniec również warta uwagi dojrzałych miłośników literatury: “Na wschód od Edenu” którą łączy z “Żyć!” – mądrość ludzi prostych i ciężko pracujących.
A teraz napijmy się herbaty, to prawdziwy luksus, którego nie doceniamy.
Na drodze każdego znajdują się niewyjaśnione zdarzenia. Czekał mnie kolejny upalny dzień nad morzem. Poprzedni spędziłem, czytając zawzięcie „Immortalistów” i złoszcząc się na pewien, w mojej ocenie, intelektualny koniunkturalizm, schematyzm, krążenie wokół modnych tematów. Może miałem nieszczęśliwą minę i to wywołało czyjąś reakcję, a może… sam nie wiem, co, ale rodzina Turków 2+1 z wielkim zaangażowaniem nazajutrz rekomendowała mi powieść „Żyć!”, o której tu piszę. Słowa nie mówili po angielsku (no prawie słowa), nie znaliśmy się wcześniej, ale włożyli dużo zapału w rozmowę o książkach.
Pierwsze wyjaśnienie owej sytuacji podpowiedziała pamięć z „Nieznośnej lekkości bytu” Milana Kundery:
„Książka była dla Teresy znakiem rozpoznawczym tajnego bractwa.” (s. 37 Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2009) – resztę doczytajcie sobie sami. Tajne bractwo to tajne. 😊
Drugie wyjaśnienie z tandetnej ezoteryki: świat podsunie ci to, czego potrzebujesz, w odpowiednim momencie. Sami widzicie, że nie warto było wspominać. 🙂
A tu link do materiału ze zdjęciami z okolicy, do której wróciłem po czterech latach i gdzie spotkałem rodzinę życzliwych miłośników literatury, choć z zawodu byli to bankowcy.
Miejsce, gdzie znalazłem przyjaznych czytelników dobrej książki. Dostałem od nich kilka jeszcze rekomendacji, przede wszystkim tureckiej literatury. Sam skorzystałem z przywileju prowadzenia tej strony – i odwdzięczyłem się linkiem do niemałej już przecież bazy wiedzy.
Link:
Z przyjemnością powiadamiam zainteresowanych, że lekcje, korepetycje, przygotowania do matur i egzaminu ósmoklasisty prowadzę u siebie, na miejscu już nie tylko w Warszawie Starej Miłosnej, ale również w Zgorzale na terenie gminy Lesznowola. Zapraszam zatem do siebie Uczniów z Ursynowa, Kabat, Piaseczna. Rodzice, gdyby zechcieli, mogą na czas lekcji poczekać u mnie w przeznaczonym do tego pomieszczeniu. Wciąż prowadzę także zajęcia on-line.
Przygotowując wpis, korzystałem z tekstu przygotowanego przez wydawnictwo Dialog w przekładzie Pani Katarzyny Sarek.
Kategoria: Uncategorized