Blog o literaturze
CELE, ODBIORCY, SENS
Blog wyrasta z potrzeby dotarcia do dwu grup osób.
Czytaj dalej
CELE, ODBIORCY, SENS
Blog wyrasta z potrzeby dotarcia do dwu grup osób.
Czytaj dalej
Temat: Dlaczego wolność jest czymś tak istotnym dla wielu ludzi, w kulturze Zachodu zwłaszcza?
WSTĘP:
Wolność to wartość fundamentalna. Jest warunkiem samorealizacji, spełnienia i zachowania godności. Najstarsze teksty kultury Zachodu przedstawiają ją albo jako bezcenny dar istoty wyższej, albo coś, o co bohaterowie toczą ciężką walkę. W Europie od późnego średniowiecza rozwijała się w postaci formalnych dokumentów prawnych tradycja wolności człowieka i obywatela. Uważam, że każdy lepiej czuje się z możliwością samodzielnego wyboru niż z poczuciem zależności od kogoś.
Czytaj dalej
Jest grupa tematów, w których autor opowiadania, uczeń powinien opowiedzieć o spotkaniu z literacką postacią, które na zawsze zapadło mu w pamięć, wpłynęło na jego życie.
Mały Książę to postać nieco odrealniona. Nie jest przywiązany do żadnego konkretnego miejsca i czasu. Znakomicie nadaje się do tego typu tematów, ponieważ niejako „spadł z nieba” Lotnikowi, więc zawsze może zdarzyć mu się to ponownie. Akcja utworu Antoine’a de Saint Exupery’ego rozgrywa się w nieokreślonym czasie, a miejsce ma charakter symboliczny.
Czytaj dalej
Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, Warszawa
„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego to wielkie dzieło ludzkiego umysłu i talentu, ale zarazem książka straszna. Ten utwór zagląda czytelnikowi do duszy i pyta go o wartość jego życia, o wolność, godność, niezależność, które ocalił bądź pozwolił sobie odebrać. Mimo pierwszego skojarzenia – łagry, wojna, totalitaryzm, „Inny świat” jest ponadczasową rozprawą o człowieczeństwie i warto ją studiować, by strzec pilnie najważniejszych wyznaczników naszej cywilizacji i praw jednostki do życia, decydowania o sobie, myślenia. „Inny świat” nie powinien stać w waszej biblioteczce. Przynajmniej raz na jakiś czas powinien leżeć na biurku lub przy łóżku.
Czytaj dalej
Autorem ilustracji jest Kurt Vonnegut Jr.
Kto lubi burzenie pomników, absurd i groteskę, sarkazm, kogo dopadł spleen, melancholia i irytacja na cały ten świat, znajdzie w „Śniadaniu mistrzów” i jego autorze dobre towarzystwo do intelektualnej rebelii, kontestacyjnych rozważań, odmalowywania świata wbrew kanonom, standardom, normom. Czasem ciężar doświadczeń staje się nie do uniesienia, kiedy indziej ogarnia człowieka zwątpienie w sens życia i pielęgnowania więzi z bliźnim i cóż wtedy zrobić? Można pryncypialnie skarcić się i przywołać do porządku. Można też, tak jak autor, pozwolić sobie na szczerość do bólu. Literatura przecie ma taką komódkę, gdzie spoczywają na poczesnym miejscu i Księga Hioba, i Księga Koheleta. A zatem nie wypadało mi pominąć głośnego niegdyś i wciąż cenionego dzieła, choć sam lubię bardziej powieści bogatsze w szczegóły, stylistycznie dopracowane, wypielęgnowane, pełne realistycznych obserwacji, zróżnicowanych charakterów.
Czytaj dalej
„Władca much” to alegoryczna opowieść o zmaganiach ludzkiego rozumu i odpowiedzialności z instynktami, agresją i strachem. Rozgrywające się w sielankowej scenerii zabawy beztroskich w większości rozbitków ustąpiły miejsca morderstwom i brutalnej eliminacji tych, którzy nie chcieli uznać nowego lidera. Bezmyślność zatryumfowała nad rozsądkiem. Na przykładzie mikrospołeczności dzieci pisarz odsłonił na kartach utworu najpoważniejsze ułomności ludzkiego gatunku.
Czytaj dalej
Zdjęcie z serwisu PIXNIO
W „Z zimną krwią” Truman Capote wykorzystał znakomicie swój literacki warsztat, by z pasją badacza opisać nieznane mu zjawisko, zachowując jednocześnie naukowy dystans na kartach relacji. Autor połączył w utworze zalety reportażu z walorami dobrze napisanej powieści. Na kilkuset stronach przedstawił historię zbrodni, która śledczym przez ponad dwa długie miesiące spędzała sen z powiek, ale gdybyśmy chcieli poprzestać na tej formule, to nie powiedziałoby się o „Z zimną krwią” naprawdę nic. Truman Capote przybliża czytelnikowi dokładnie życie rodziny farmerów, którzy padli ofiarą mordu, ich zajęcia, osobowości, relacje z mieszkańcami Holcomb, równie wiele uwagi poświęcając przestępcom, ich bliskim, wcześniejszym losom.
Czytaj dalej
Wielkie dzieło Sergia Leone to słodko-gorzka opowieść o Ameryce z czasów podbijania Zachodu, zagospodarowywania nowych ziem, tworzenia się wielkich fortun i bezwzględnej walki o majątki. Jest jednocześnie westernem i jego lekką parodią, z licznymi nawiązaniami do klasyków gatunku, choćby do omówionego niedawno na blogu „W samo południe”. Sceny otwierające film są wyraźnymi ukłonami w stronę historii o niezłomnym szeryfie, którego zagrał Gary Cooper. Oprócz zdecydowanie określonych wobec dobra i zła głównych bohaterów: okrutnego bandyty, Franka i jego tajemniczego przeciwnika z harmonijką występują też postaci nie tak jednoznaczne, ale za to bardziej ludzkie, interesujące, budzące uśmiech, jak choćby Manuel „Cheyenne” Gutiérrez – dobry łotr, chwilami nawet poczciwina oraz Jill McBain, ciesząca się dużym „wzięciem” prostytutka z Nowego Orleanu, która postanowiła zostać wzorcową żoną Irlandczyka, Bretta i drugą matką jego osieroconych dzieci.
Czytaj dalej
To nie jest tylko western – to dramat, nawet dramat społeczno-psychologiczny w pełnym tych słów znaczeniu, tyle tylko że w westernowej scenerii. „W samo południe” oparty jest na znakomitym scenariuszu ze świetnymi dialogami. Każda scena odsłania złożoność relacji między mieszkańcami Hadleyville, znajomymi, bliskimi, współpracownikami szeryfa, a właściwie to: byłego szeryfa. Obraz zawiera szereg studiów zmagań ludzi ze skomplikowaną pod względem etycznym sytuacją. Większość musi dokonać trudnego wyboru, ułożyć się z własnym sumieniem, pomyśleć o szansach na przetrwanie i sprostać wyzwaniu, jakim jest powinność ludzkiego potraktowania przyzwoitego stróża prawa, jakim był dbający dotąd o ich bezpieczeństwo Will Kane.
Czytaj dalej
Mam wrażenie, że historia oparta jest na jakichś mitach, starych opowieściach pouczających, może religijnym koncepcie reinkarnacji, historii Heraklesa i jego dwunastu prac. Głównego bohatera spotyka bowiem niezwykła sytuacja. Utyka w jednym dniu swojego życia, w którym niezależne od niego ramy są nie do zmiany, natomiast szereg indywidualnych decyzji może podejmować. Nikt nie powiadamia go, jak mógłby wpłynąć na swoje położenie. Zostaje żmudna metoda prób i błędów.
Czytaj dalej
Grecja - natura i tradycja - po wyświetleniu artykułu zdjęcia łatwo się powiększa
Początek wakacji, a ja już wyjazd pierwszy mam za sobą. Syndrom pilnego ucznia. Grecja to jak zawsze podróż w przestrzeni i czasie. Zapierające dech krajobrazy i porządna lekcja historii. Spotkanie w kolebce europejskiej cywilizacji nie tylko z Achajami, Dorami, ale też z Wenecjanami, Rzymianami, krzyżowcami, Bizantyjczykami, Turkami i nowożytnymi Grekami. Peloponez pierwszy raz eksplorowałem w roku 1997, latem, kiedy południe Polski nawiedziła wielka powódź, a ja z kilkoma jeszcze osobami w przypływie młodzieńczej niefrasobliwości śródlądową, jeziorową żaglówką z rodziny Maków wybraliśmy się z Pireusu na Kretę. Na szczęście, wyprawę zakończyliśmy znacznie wcześniej, ale zabawę urozmaiciliśmy sobie jazdą przez góry z jednego wybrzeża na drugie. Niewiele pamiętałem z tamtej podróży poza zjawiskową wyspą Hydrą oraz portem Nafplio. Czas było odświeżyć wspomnienia.
Czytaj dalej